Kaza­nie ks. Paw­ła Korup­ki pod­czas Mszy świę­tej solen­nej, otwie­ra­ją­cej warsz­ta­ty litur­gii tra­dy­cyj­nej Ars Cele­bran­di w Licheniu.

Bło­go­sła­wio­ne oczy, któ­re widzą, co wy widzi­cie” — usły­sze­li­śmy w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. O czym mówi Jezus? Co chce, byśmy widzie­li? Na co mamy patrzeć, aże­by nasze oczy były bło­go­sła­wio­ne? Czym kar­mić swój wzrok, czym kar­mić sie­bie, aby być bło­go­sła­wio­nym, aby być świę­tym, aby być god­nym pochwa­ły Boga?

Kocha­ni! Pierw­sze, na co zwra­ca­ją uwa­gę oso­by przy­cho­dzą­ce pierw­szy raz na Mszę świę­tą try­denc­ką albo ci, któ­rzy nie­doj­rza­le we Mszy świę­tej uczest­ni­czą czy tra­dy­cję poj­mu­ją, to wła­śnie prze­strzeń: wygląd, sza­ty, śpiew — to, cze­go doty­ka­ją nasze zmy­sły. Ale czy o tym Pan Jezus mówi w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii? Żeby podzi­wiać Jego tuni­kę, tka­ną z jed­ne­go kawał­ka mate­ria­łu i bar­dzo dro­gą? Nie. „Bło­go­sła­wio­ne oczy, któ­re widzą, co wy widzi­cie”. Pan Jezus w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii mówi o sobie. Bło­go­sła­wie­ni ci, któ­rzy wpa­tru­ją się w Jezu­sa. Bło­go­sła­wie­ni ci, któ­rzy wpa­tru­ją się w Jego czyny.

Myśli­cie może, że chcę powie­dzieć, że to, co nas ota­cza, to co sły­szy­my dzi­siaj pod­czas Mszy świę­tej, to, w co jeste­śmy ubra­ni, jest nie­istot­ne. Nie, jest bar­dzo istot­ne. Ale, kocha­ni, to co widzi­my, to co sły­szy­my, to co czu­je­my, jest tyl­ko środ­kiem do pew­ne­go celu, do któ­re­go pró­bu­je zachę­cić każ­de­go z nas Jezus Chry­stus w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. W tam­tym roku mówi­łem z tego miej­sca — rów­nież na roz­po­czę­cie tych warsz­ta­tów — że zmy­sły są wro­ta­mi duszy. I dla­te­go Kościół świę­ty daje nam doty­kać pod­czas każ­dej litur­gii nie­mal każ­de­go zmy­słu: wzro­ku, słu­chu, węchu, cza­sa­mi doty­ku, po to, aże­by za dotknię­ciem tych litur­gicz­nych gestów i litur­gicz­nych prze­strze­ni otwo­rzy­ły się wro­ta naszej duszy. I aby pod­czas trwa­nia litur­gii sta­ło się to, za co Pan Jezus dzi­siaj chwa­li: żeby nasze oczy i żeby­śmy my sami byli błogosławieni.

To wszyst­ko, co nas ota­cza, zapra­sza nas głę­biej. Jest tyl­ko środ­kiem, byśmy ujrze­li Pana Jezu­sa, byśmy ujrze­li Boga. I, kocha­ni, to jest myśl, z któ­rą roz­po­czy­na­my tego­rocz­ne warsz­ta­ty Ars Cele­bran­di. To wszyst­ko, co orga­ni­zu­je­my, to wszyst­ko, cze­go będzie­my się uczyć, to, w co się ubie­ra­my, to co śpie­wa­my, to co mówi­my, to co widzi­my, to wszyst­ko ota­cza litur­gię dla­te­go, że widzi­my w niej Boga i chce­my Go przy­wi­tać wśród nas naj­god­niej, jak tyl­ko potra­fi­my. Dla­te­go zachę­cam wszyst­kich, aże­by włą­czy­li się i pil­nie uczest­ni­czy­li we wszyst­kich warsz­ta­tach, na któ­re się zapi­sa­li. Żeby każ­dy z nas był rze­czy­wi­ście wzo­ro­wym dwo­rza­ni­nem Boga. I kie­dy spo­ty­ka­my się w przed­sion­ku Jego kró­le­stwa, Jego pała­cu — w świą­ty­ni — aby­śmy nie byli gor­si od anio­łów i potra­fi­li rze­czy­wi­ście naj­bar­dziej, jak Pan Bóg nam na to pozwa­la, Jego tutaj czcić. Nie przede wszyst­kim po to, aby ujrzeć przez to Boga, ale dla­te­go, że wie­rzy­my i widzi­my, że On tutaj jest, i chce­my się do tego naj­le­piej przygotować.

W dzi­siej­szej Ewan­ge­lii usły­sze­li­śmy jesz­cze jed­no bar­dzo waż­ne zda­nie: „Co mam czy­nić, aby osią­gnąć życie wiecz­ne?”. To jest cel naszej ziem­skiej wędrów­ki: tak żyć, tak postę­po­wać, takich wybo­rów doko­ny­wać, żeby osią­gnąć życie wiecz­ne. Jaką odpo­wiedź Pan Jezus daje? „Będziesz miło­wał Pana Boga swe­go ze wszyst­kie­go ser­ca swe­go i ze wszyst­kiej duszy swo­jej, i ze wszyst­kich sił swo­ich, i ze wszyst­kiej myśli two­jej, a bliź­nie­go twe­go jak sie­bie same­go”. Dwie rze­czy: miłość i sza­cu­nek wzglę­dem Boga oraz miłość wzglę­dem czło­wie­ka. Sko­ro wie­rzę, że pod­czas każ­dej litur­gii, w każ­dej kato­lic­kiej świą­ty­ni, gdzie obec­ne jest taber­na­ku­lum i pali się wiecz­na lamp­ka, jest obec­ny Bóg, to my, któ­rzy tutaj się zgro­ma­dzi­li­śmy, powin­ni­śmy przy­ło­żyć się do tych zadań, do któ­rych sami żeśmy się tutaj przy­dzie­li­li, tak jak to sły­szy­my w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii. Powin­ni­śmy się zaan­ga­żo­wać ze wszyst­kie­go ser­ca swe­go, ze wszyst­kiej duszy swo­jej, ze wszyst­kich sił swo­ich i ze wszyst­kiej myśli swo­jej, bo nie robi­my tego dla puste­go poję­cia pięk­na, dla jakiejś oso­bi­stej fascy­na­cji, ale czy­ni­my to tyl­ko i wyłącz­nie ku więk­szej chwa­le Pana Boga. Każ­dy gest, każ­dy krok, każ­da sza­ta, każ­da nuta wyśpie­wa­na są ad maio­rem Dei glo­riam — ku więk­szej Boga chwale.

A bliź­nie­go swe­go jak sie­bie same­go” — trud­na praw­da, któ­rą dzi­siaj tutaj też trze­ba poru­szyć. Aku­rat śro­do­wi­sko tra­dy­cji jest — jak się wyda­je — jed­nym z bar­dziej kłó­tli­wych. Dosko­na­le o tym wie­my, uczest­ni­czy­my w róż­nych forach i dys­ku­sjach, mamy róż­nych zna­jo­mych. Trze­ba z tym skończyć.

Co zro­bić, aże­by mieć życie wiecz­ne?” Sły­szy­my: Miło­wać Boga i dru­gie­go czło­wie­ka jak sie­bie same­go. Nie trze­ba się tutaj roz­wo­dzić, ale każ­dy z was dzi­siaj niech zro­bi sobie rachu­nek sumie­nia, czy rze­czy­wi­ście jest god­ny życia wiecz­ne­go. Bo wyda­je nam się, że czci­my tutaj Pana Boga, i rze­czy­wi­ście tak jest: pięk­nie się ubie­ra­my, śpie­wa­my — a ta dru­ga część dzi­siej­sze­go przy­ka­za­nia pozo­sta­wia nie­raz wie­le do życzenia.

Dwie wska­zów­ki, któ­re dzi­siaj były poda­ne, oraz treść dzi­siej­szej Ewan­ge­lii niech będą myślą prze­wod­nią warsz­ta­tów Ars Cele­bran­di. Bar­dzo się cie­szę, że te warsz­ta­ty mają coraz wię­cej uczest­ni­ków, bo każ­dy i każ­da z was jest i — mam nadzie­ję — będzie osob­ną różą, któ­rą zosta­wi­my tutaj nie tyl­ko Mat­ce Bożej, ale przede wszyst­kim same­mu Bogu. Mat­ka Boża Licheń­ska przy­pro­wa­dza nas dzi­siaj tutaj do Pana Boga i mam nadzie­ję, że tak będzie: nie zatrzy­ma­my się na lite­rze pra­wa, na tym, co widzi­my, co czu­je­my, co sły­szy­my, ale to wszyst­ko, co będzie­my tutaj robić, pozwo­li nam wejść głę­biej, doj­rzeć w litur­gii same­go Boga.

Wiem, o czym mówię; przez sześć lat byłem w semi­na­rium orga­ni­stą i nie zawsze potra­fi­łem się modlić tym, co robię. Potrze­ba wie­le cza­su, wie­le samo­za­par­cia, wie­le zro­zu­mie­nia, wie­le modli­twy, aby rze­czy­wi­ście modlić się swo­ją posłu­gą. Życzę, aże­by­śmy w trak­cie warsz­ta­tów do tego doszli, aby­śmy potra­fi­li modlić się tym, co robi­my. Niech będzie pochwa­lo­ny Jezus Chrystus!

Foto: Krzysz­tof Ziętarski

150816-ArsCelebrandi-dzien1-przeglad-009

150816-ArsCelebrandi-dzien1-przeglad-005

150816-ArsCelebrandi-dzien1-przeglad-010

Kategorie: Kazania