Laudetur Iesus Christus!
Do wszystkim tu zgromadzonych kieruję moje jak najserdeczniejsze pozdrowienie, któremu towarzyszy radość płynąca ze celebrowania Mszy Świętej na zakończenie waszych Warsztatów Liturgicznych w tak ważnym i wymownym miejscu jak to Sanktuarium poświęcone Matce Bożej Bolesnej.
Wszyscy wiemy, że liturgia jest tą rzeczywistością, w której dokonuje się aktualizacja dzieła zbawienia oraz manifestacja misterium Chrystusa i misterium Kościoła. Liturgiczna forma „Vetus Ordo” w przedziwny sposób zawiera w sobie skarb doktrynalny, duchowy i duszpasterski, który Tradycja ofiaruje współczesnemu Kościołowi. Kościołowi, który pragnie być misyjny. Nie wolno nam zapominać, że Msza odprawiana w Starożytnym Rycie Rzymskim była Mszą gorliwych misjonarzy, nieustraszonych wyznawców wiary, czcigodnych duszpasterzy, odważnych męczenników.
W Mszy sprawowanej według Vetus Ordo każde słowo, każda chwila ciszy, każdy gest i każdy ryt przepełniony jest prawdziwie nadprzyrodzonym napięciem, które rozszerza duszę wiernych, aby mogła przyjąć Bożą łaskę. To Bóg jest protagonistą, pierwszym działającym we Mszy Świętej, a nie wspólnota, czy też celebrans. Bóg jest jedynym aktorem, który wylewa swoją łaskę, abyśmy mogli ją otrzymać, przyjąć, strzec jej i wydawać dzięki niej owoce.
Rozważenie dzisiejszej Ewangelii pomoże nam przygotować się do przyjęcia i życia mszalną ofiarą Chrystusa.
Usłyszeliśmy: „Już was nie nazywam sługami, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.” (J 15, 15). Pan Jezus czyni nas swymi przyjaciółmi: powierza się nam. Do tej przyjaźni musimy każdego dnia na nowo dorastać. Przyjaźń oznacza jedność w myśleniu i w pragnieniach. I ta wspólnota nie jest tylko czymś intelektualnym, ale jest wspólnotą uczuć, woli i działania.
Przyjaźń oznacza, że powinniśmy coraz lepiej w sposób coraz bardziej osobisty i wewnętrzny poznawać misterium Jezusa Chrystusa. Powinniśmy poznawać Go poprzez lekturę Ewangelii, a lektura ta winna stawać się modlitwą i powinna prowadzić do modlitwy. Pan Jezus udawał się na całe noce na górę, aby się modlić. Zatem również i my musimy wspiąć się na wewnętrzne wyżyny; musimy wspiąć się na górę modlitwy. Tylko w ten sposób możemy zanieść ludziom Ewangelię. Prosty aktywizm może być nawet bohaterski, ale ostatecznie traci swoją skuteczność, jeśli nie rodzi się z głębokiej i zażyłej jedności z Chrystusem.
Święty Kamil, którego wspomnienie liturgiczne dzisiaj przypada, był uczniem Chrystusa całkowicie oddanym chorym, słabym, najbardziej potrzebującym opieki. Był niestrudzonym świadkiem miłości. Niemniej jednak jego miłość i jego konkretna bliskość z chorymi była zewnętrzną manifestacją jego głębokiej przyjaźni i zażyłej komunii z Chrystusem. Święty Kamil siłę i energię do poświęcenia się chorym i ubogim czerpał z modlitwy i z życia duchowego.
Już was nie nazywam sługami, ale przyjaciółmi. Chrześcijańska służba innym nie polega na wyrzeczeniu się własnej godności i wolności. Wręcz przeciwnie, wypływa ona z prawdziwej godności i z prawdziwej wolności. Święty Kamil żył pośród cierpiących, użyczając swego ciała Jezusowi i w ten sposób sprawił, że Jezus był obecny na świecie. Można osiągnąć zbawienie jedynie poprzez ofiarowanie własnego ciała. Zło tego świata będzie zwalczone, a ból będzie podzielony, gdy zostanie on wchłonięty przez własne ciało, tak jak to uczynił Jezusa i tak jak Święty Kamil zaświadczył o tym przez świętość swojego życia.
W tym sanktuarium maryjnym prośmy Dziewicę Maryję, naszą Matkę, abyśmy otworzyli drzwi naszego życia na Boga, abyśmy otworzyli drzwi świata na Boża prawdę i Bożą łaskę. Módlmy się, aby Maryja dała nam odwagę do wyznawania w każdym czasie naszej katolickiej wiary i radość bycia przyjaciółmi Jezusa, prowadzonymi przez Niego do prawdziwego życia. Amen.