Kazanie ks. Pawła Korupki, kapelana warsztatów liturgicznych Ars Celebrandi, na Mszy św. solennej w święto Przemienienia Pańskiego w dniu 6 sierpnia 2016:
W naszych rozważaniach o grzechach głównych przyszła dzisiaj kolej na zazdrość. O czym mówi św. Jan Maria Vianney, jeżeli chodzi o zazdrość: „Ludzie złośliwi znajdują brud i plamę na wszystkim. Nikt się nie ustrzeże od ich zarzutów, chociażby prowadził najbardziej świątobliwe życie. Zazdrośnicy rozlewają swoją truciznę języków wszędzie, nawet na najbardziej doskonałe uczynki i cnoty. Przypominają węże, które zioła służące ku leczeniu zamieniają w swoim organizmie w śmiercionośny jad”. A św. Grzegorz dodaje: „Ludzie, którzy zazdroszczą swoim braciom ich najszlachetniejszych zalet, jakoby Bogu samemu robili wyrzuty, że nie poskąpił komuś drugiemu swoich dóbr”. I dlatego grzech zazdrości jest to straszliwy grzech, bo tak naprawdę, zazdroszcząc drugiemu człowiekowi, czynimy jakby wyrzuty samemu Bogu, że ktoś ma więcej albo ma lepiej niż ja.
Tak naprawdę mamy tutaj do czynienia z brakiem ufności i przyjmowania tego, co Boża Opatrzność nam daje. Jakby nie dostrzegamy tego dobra, które mamy, tylko bardziej skupiamy się na innych ludziach, jakby zazdroszcząc im tego, co mają, i Panu Bogu czyniąc wyrzuty, że ktoś ma więcej i lepiej niż ja, nie dostrzegając tego, że być może ja mam w sobie takie zalety, których nie ma ta osoba, która stała się obiektem mojej zazdrości.
Kochani, co to jest zazdrość? Święty Tomasz z Akwinu pisze tak: „Zazdrość jest to smutek i ciężka boleść na widok łask i dobrodziejstw, które Pan Bóg zlewa na drugiego bliźniego”. Smutek i ciężka boleść na widok tego, jak Pan Bóg obdarza swoimi łaskami drugiego człowieka. Nie wolno nam, kochani, zazdrościć ani skąpić, żałować komuś łask, które Pan Bóg daje drugiemu człowiekowi. To Pan Bóg jest Stwórcą, to Pan Bóg jest Panem naszego życia, to Pan Bóg jest Panem wieczności, i On wie lepiej, komu, ile, w jaki sposób łask udzielać. A jeżeli my chcemy mieszać w planach Pana Boga, to jakby stawiamy się w miejscu Pana Boga i grzeszymy przeciwko pierwszemu przykazaniu. To my stawiamy się w miejscu Pana Boga, bo nam się wydaje, że ten człowiek ma za dużo łask, a ja mam za mało.
A więc, kochani, dlatego mówimy od samego początku, że grzechy główne są źródłem wszystkich innych grzechów. One są takim zarodnikiem wszystkich innych grzechów. Od zazdrości przechodzimy do wystąpienia przeciwko pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”. A zazdrośnik siebie stawia w miejscu Pana Boga, gdyż wie lepiej od Pana Boga, komu, ile, jakich łask lepiej udzielić.
Święty Tomasz z Akwinu pisze, że grzech ten jest złośliwą radością z tego, że bliźni doznaje niepowodzenia czy jakiegokolwiek nieszczęścia. A więc radość, nawet w duszy, jeżeli komuś się coś nie udaje. Bo jeżeli komuś się coś nie udaje, to ja się wtedy wywyższam w swojej pysze, bo ja potrafię zrobić coś lepiej niż on, a jemu ciągle nie wychodzi. A więc złośliwa radość z tego, że bliźni doznaje niepowodzenia czy jakiegokolwiek nieszczęścia. To nawet przeczy i temu ogólnemu przykazaniu, które Pan Jezus nam daje i przypomina. Zawiera całe prawo i proroków w dwóch przykazaniach: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca, z całej duszy swojej, a bliźniego swego jak siebie samego” — nakaz Pana Jezusa: miłować bliźniego jak siebie samego. Z taką samą troską do niego podchodzić. Z taką samą zapobiegliwością, ażeby zapobiec jakimkolwiek upadkom.
A człowiek złośliwy, ten który zazdrości, nie — on się cieszy z niepowodzenia i tragedii swojego bliźniego. I też musimy mieć w świadomości to, że od upadłych aniołów zazdrość przeszła niestety na ziemię i zapuściła swe korzenie w raju. Jeden z egzorcystów powiedział kiedyś podczas katechez, że diabeł nigdy z tego drzewa nie zszedł. On dalej w taki sam sposób, wykorzystując te same mechanizmy, kusi nadal człowieka. Zobaczcie, że katalog grzechów głównych nie zwiększa się ani nie zmniejsza, bo jest to doskonałe narzędzie w rękach złego ducha, żeby tymi sposobami ciągle od stworzenia świata, od upadku pierwszych rodziców, od buntu aniołów człowieka ściągać do piekła i zapobiegać, ażeby mógł do nieba trafić.
Zobaczmy, jak ten grzech zazdrości jest obecny w Piśmie Świętym, na podstawie historii, które Pismo Święte opisuje. Ewa zazdrościła władzy Panu Bogu. „Będziecie tacy jak Bóg” — mówi zły duch. I Ewa pomyślała „No, chciałabym być taka jak Pan Bóg, złamię Jego przykazanie”. Co się dzieje później, po grzechu pierwszych rodziców? Kain jest zazdrosny o ofiarę Abla. Kain jest zazdrosny o swojego brata, i ten grzech rodzi kolejny. Grzech zabójstwa. „Nie zabijaj”. Kain zabija swojego brata z zazdrości, że to jego ofiara jest miła Panu Bogu, a nie moja ofiara.
Idźmy dalej: Ezaw jest zazdrosny o swojego brata Jakuba, któremu ojciec udzielił błogosławieństwa — Jakubowi, a nie Ezawowi. Bracia Józefa egipskiego są zazdrośni o swojego najmłodszego brata Józefa, że ojciec może go bardziej docenia, i knują spisek. Najpierw planują go zabić, a później w końcu rzucają do studni, sprzedają innym ludziom. Zobaczmy, jak Saul bardzo zazdrościł Dawidowi.
Pismo Święte przestrzega nas na podstawie tych biblijnych historii przed tymi strasznymi grzechami, które mają moc wtrącić każdego z nas do piekła, bo są to sztuczki i metody złego ducha, które — jak też pokazuje nam Pismo Święte — nieustannie trwają na ziemi i będą trwać aż do ostatecznego triumfu i zwycięstwa dobra nad złem, kiedy zło i szatan zostanie zgładzony i ostatecznie zniszczony.
Święty Grzegorz Wielki mówi: „Trzeba być bardzo ograniczonym człowiekiem, żeby pozwolić się tyranizować tej podłej i bezecnej namiętności”. Zazdrość staje się często obsesją. Staje się często manią. Manią, poza którą człowiek nie jest w stanie już wyjść. On tylko daje się zniewolić tym żądzom, żądzom zazdrości, żeby nie dopuścić, ażeby komuś się powodziło. Ciągle prześladowany jest manią, że ktoś ma więcej i lepiej niż ja. Zamiast zająć się czymś pożytecznym, zamiast zająć się rozwijaniem cnót czy rozwijaniem uczynków miłosierdzia, skupiam się tylko na sobie, na swojej zazdrości, na swoich żądzach, które nas zniewalają. Które sprowadzają ludzkie uczucia do instynktów zwierzęcych. „Czy chrześcijanin nie powinien się cieszyć szczęściem bliźniego?” — mówi święty. Oczywiście, każdy chrześcijanin powinien się cieszyć szczęściem bliźniego, albowiem wszyscy jesteśmy członkami jednego ciała naszego Pana Jezusa Chrystusa. Każdy z nas, chociaż jest inną częścią tego ciała, inaczej wygląda i spełnia różne funkcje, posiada różne uzdolnienia, różne talenty, różne właściwości; tak jak i różne właściwości i funkcje spełniają członki naszego ciała. Ale chociaż stanowimy liczne członki, jesteśmy jednym ciałem Jezusa Chrystusa. I z takimi zdolnościami, z takimi talentami, z takimi właściwościami jesteśmy konieczni i potrzebni do tego, ażeby Kościół, którym jest Ciało Chrystusa, mógł trwać, się rozwijać i funkcjonować.
Przejdźmy do św. Jana Marii Vianneya. Mówi tak: „Każdy grzech zaślepia człowieka, ale rzadko który otacza tak gęstą mgłą i dopuszcza do duszy tak mało światła, jak robi to zazdrość”. To, co przed chwilą mówiliśmy. Człowiek, który zazdrości, jest zaślepiony, bo kiedy tylko się budzi i kiedy kładzie się spać, myśli tylko o jednym: o tym, czego nie ma, albo o tym, że komuś wiedzie się lepiej niż jemu.
I to, o czym już troszeczkę mówiłem: ta zazdrość niejako i w naszym środowisku jest ciągle obecna i przejawia się niekiedy w różny sposób. Po zakończeniu ubiegłorocznej edycji naszych warsztatów Ars Celebrandi niemal natychmiast pojawił się dosyć obszerny artykuł, który w sposób niedojrzały wytykał wszystkie błędy, które żeśmy tutaj popełniali, zapominając niejako, że to są warsztaty, a więc przyjeżdżają tutaj kapłani, ministranci, schole muzyczne, które się uczą rzeczy, z którymi do tej pory nie mieliśmy do czynienia, a w związku z tym, że niektórzy z nas — kapłani, ministranci, śpiewacy — wypełniamy pewne posługi po raz pierwszy w życiu, możliwe i oczywiste są błędy. Możliwe i oczywiste są upadki i ci, którzy próbowali szykanować tę inicjatywę, nie zauważają tego, że to, co robią, nie ma na celu pomocy, wyrwania kogoś z błędu, doprowadzenia do prawdy, ale ma tylko na celu w sposób zazdrosny sprofanować, można powiedzieć, tę inicjatywę, zbożną, którą my tutaj praktykujemy, poprzez to, że nawet na swoich błędach uczymy się pewnego ideału, czy w celebrowaniu, służeniu, czy śpiewaniu.
Człowiek jest istotą ułomną i będzie popełniał błędy, a człowiek zazdrosny jest to ten, który te błędy będzie wytykał, który będzie cieszył się z tego, że komuś coś się nie powiodło, że ktoś się gdzieś pomylił, gdzieś uklęknął, zmienił kolejność, źle stanął, przewrócił się. Gdzie tutaj jest miłość bliźniego? „Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”, troszcz się, aby twój bliźni doszedł do prawdy. Troszcz się o to, ażeby pomóc twojemu bliźniemu w tym, żeby mógł w sposób doskonały pełnić swoją posługę, za którą się zabiera i której się uczy. Święty Jan Apostoł pisze: „Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a brata by swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, Boga, którego nie widzi, jak może miłować”.